Gdy ogłosiłam w internetach, że będę grać na perkusji ku zadowoleniu wszystkich moich sąsiadów, moja wiadomość dotarła szybko do samych zainteresowanych.
Z przerażeniem patrzyli mi w oczy gdy mijaliśmy się na schodach a ich DZIEŃ DOBRY brzmiało przepraszająco, jakby chcieli mi powiedzieć „Przepraszam ze nasz syn kolejną noc płakał i nie dawał wam spać ale proszę nie graj na tej perkusji”… Tak to za kare, za lata remontów i wrzasku małych małych dzieci i tupania tych starszych. A i jeszcze za te imprezy u chłopaka z 2 piętra. No nie będę nikogo oszukiwać, ćwiczyć jakoś muszę a bez walenia się nie da.
I teraz musiałam podjąć decyzję o zakupie instrumentu. Na pierwszy ogień idzie werbel, ale jaki. Najlepiej taki nie za drogi ale i nie badziew, bo za takie płaci się dwa razy. Z drugiej strony werbel jest głośny, a sąsiad też człowiek jakoś żyć musi. A wiadomo ten kto się uczy grać kaleczy muzykę i rani tym wszystkich wkoło.
Decyzja padła na pad szkoleniowy. Co to takiego? Kawałek sklejki pokryty gumą Przypomina rakietkę do tenisa stołowego. Pan sprzedawca mówił, że na upartego można tym grać. Koszt zabawki niewielki bo w okolicach 40 zł i jest cichy, więc walenie po 22:00 wchodzi w grę. Jakie zadanie ma pad. Na tym ustrojstwie uczymy się odpowiednio uderzać pałkami, a to zadanie szalenie trudne. Codzienne ćwiczenia gwarantują zwycięstwo. Tak więc sąsiedzi mogą spać spokojnie. Do czasu…

Dołącz do Newslettera i bądź na bieżąco z nowymi audycjami.

Nie spamujemy! Przeczytaj naszą politykę prywatności, aby uzyskać więcej informacji.