Z Katowicami nie mam tak miłych doświadczeń jak z Toruniem. Rok temu spędziłam tam trochę czasu z synem w szpitalu i miałam nadzieje, ze nigdy tam nie wrócę. Powietrze pachniało palonymi oponami, a perspektywa spędzenia kilku dni w nieprzyjaznym miejscu, była dość przygnębiająca. Ale w tym roku do Katowic jechałam z nadzieją i poczuciem ogromnej wewnętrznej siły. Katowice utuliły mnie i ukołysały jak dawno niewidziana przyjaciółka. Gdy przyjrzałam się im bliżej, wyglądały jak moja ukochana Warszawa. Na co dzień mieszkam na Warmii, ale lubię wszechogarniający beton, wysokie budynki i ten przyśpieszony miejski rytm.
Do Katowic dotarłam w sobotę późnym wieczorem, by w niedzielę rano, 7 września, stanąć na scenie Kongresu Kobiet. Wystąpiłam w panelu razem z moimi koleżankami – Liderkami Równości – by wspólnie odpowiedzieć na pytanie: „Czy stereotypy mają kod pocztowy?”
Scena – przestrzeń sprawczości
Dla mnie scena to nie tylko miejsce wystąpień. To przestrzeń, w której czuję, że mam sprawczość i wpływ. Każde słowo, każda opowieść, każda wymiana myśli ma znaczenie – bo może poruszyć kogoś na sali, dodać odwagi albo otworzyć oczy na problem, który do tej pory był pomijany.
Atmosfera była pełna pasji, wzajemnego wsparcia i gotowości do działania. Każda z nas wniosła swoją perspektywę, ale łączyło nas jedno przekonanie: stereotypy wciąż nas ograniczają, niezależnie od miejsca, w którym żyjemy.
Właśnie dlatego tak ważne było dla mnie, by powiedzieć głośno to, co słyszę od lat: „Kobiece tematy to błahe tematy”. A przecież – jak podkreśliłam ze sceny – „zdrowie kobiet, przeciwdziałanie przemocy czy równość to nie są błahostki – to sprawy, które zmieniają życie, rodziny, a przez to i świat”.
Razem możemy więcej
Wspólne wystąpienie z innymi Liderkami Równości było doświadczeniem, które jeszcze bardziej pokazało mi, jak ogromną moc mamy, gdy działamy razem. Na scenie nie byłyśmy samotnymi głosami – stworzyłyśmy wspólną narrację, w której różne perspektywy splatały się w jeden, mocny przekaz: stereotypy nie mogą nas ograniczać.
Dlaczego Kongres Kobiet jest ważny?
Kongres Kobiet to nie tylko dyskusje, ale także przestrzeń wymiany doświadczeń, szukania strategii i budowania wspólnoty. Spotykają się tu kobiety z różnych środowisk, zawodów i miast – po to, by razem zastanowić się, jak działać skuteczniej i jak przełamywać bariery, które wciąż stoją na naszej drodze.
To właśnie ta wspólnota daje mi siłę – nawet jeśli zmęczenie podróżami czy intensywnym tempem daje się we znaki. Kongres Kobiet w Katowicach był dla mnie nie tylko wystąpieniem, ale także potwierdzeniem tego, że scena to miejsce mocy – miejsce, w którym kobiety mogą i powinny głośno mówić o tym, co ważne.
Razem pokazałyśmy, że stereotypy nie mają kodu pocztowego – bo to nie miejsce nas definiuje, ale nasze myśli, działania i solidarność. A kiedy kobiety łączą siły, naprawdę mogą zmieniać rzeczywistość.
Gdy nasz panel dobiegł końca, zniszczyłyśmy wcześniej wspólnie zbudowaną ściankę, zapisaną stereotypami, które od lat próbowały nas definiować, odbierać nam przestrzeń i sprowadzać do ról, których nie wybrałyśmy. To był mocny symbol – pokazanie, że nie zgadzamy się już na etykiety i schematy, które mają decydować o naszej wartości. Bo kiedy jesteśmy razem, mamy siłę, by burzyć to, co nas ogranicza, i budować świat oparty na równości, wzajemnym szacunku i wspieraniu się nawzajem. Świat, w którym kobiece głosy są słyszane, ważne i naprawdę nie do zatrzymania. Od dziś czuję się silniejsza. Wróciłam do domu z super mocą, z której będę korzystać każdego dnia.







