Najbardziej ekstremalne ze wszystkich sportów ekstremalnych – skoki spadochronowe. Budzą lęk, strach, paraliżują, ale też ekscytują, fascynują i zwyczajnie ciekawią. Jak to jest spadać z prędkością 200 km/h? Każdy kto tego spróbował, powie Wam, że było warto.

Kiedyś Martyna Wacławik – spadochroniarka z Olsztyna, powiedziała mi, że skoki spadochronowe powinny być przepisywane na receptę. Dlaczego? Dlatego, że tam w górze nabieramy innej perspektywy do swoich problemów. Miasto, domy, ludzie z tej wysokości są ekstremalnie małe, a wraz z nimi, ekstremalnie małe wydają się nasze problemy. Tam już nie liczą się jakieś przyziemne sprawy. Nie ma kredytów, nieporozumień z szefem, poranna kłótnia z partnerem nie ma znaczenia. Jesteśmy tylko my i przestrzeń. Nie myślimy o niczym innym. W zasadzie, to o niczym nie myślimy.

Ten skok adrenaliny odcina nam totalnie wszystko. Jednak, gdy już wyskoczymy, to nie ma strachu. Jest euforia i doznania absolutnie nieziemskie. Powietrze przeszywa nas taką ilością pozytywnych impulsów, że w ciele zaczynają wydzielać się tylko takie hormony, które odpowiadają za absolutne szczęście. A gdy otwiera się spadochron, to radości nie ma końca.

W wakacje w ramach audycji „Olsztyn Kocham, bo muszę…” zdecydowałam się na skok spadochronowy w tandemie. Kilka lat wcześniej zrobiłam kurs spadochronowy w Aeroklubie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Wykonałam 2 skoki z wysokości1200 m. Wtedy po opuszczeniu samolotu spadochron otwierał mi się automatycznie. Tym razem skoczyłam z 4000 m i mogłam doświadczyć swobodnego spadania. To było spełnienie moich marzeń.

Mój tandem pilot – „Seniu”, jak i wielu jego kolegów, mówią o sobie „sprzedawcy marzeń” i jest to absolutna prawda. Nagle spełniają się modlitwy o byciu wolnym, swobodnym i szczęśliwym, pozbawionym wszelkich trosk i problemów. Ilość tych wszystkich pozytywnych doznań zapiera dech i odbiera mowę, dlatego podczas nagrania, na chwilę rolę redaktora przejął za mnie mój tandem- pilot Marcin Seń. Mało tego, że ocalił mi życie bezpiecznie lądując na ziemi, ale też ocalił moją audycję od totalnej katastrofy. Ba! Jak komuś może zabraknąć słowa w radiu?

Oceniając poziom stresu w skali 1-10, to będzie jakieś 12 😉 Skoczkowie dokładnie o tym wiedza, dlatego przygotowania przebiegają w wesołej atmosferze. Po wyskoczeniu poziom stresu maleje do ok. 6, a gdy bezpiecznie wylądujemy, to możemy doświadczyć niesamowitego relaksu.

Osobiście zalecam by po wykonaniu skoku spadochronowego nie prowadzić pojazdów mechanicznych i nie obsługiwać urządzeń mechanicznych w ruchu przez ok 2 godziny. A przed skokiem zapoznać się z ulotką zawartą w opakowaniu. 😉

Odcinek 6: Olsztyn kocham bo muszę czyli wakacje w mieście

foto: Jacek Grabowski

Dołącz do Newslettera i bądź na bieżąco z nowymi audycjami.

Nie spamujemy! Przeczytaj naszą politykę prywatności, aby uzyskać więcej informacji.