Zawsze mocno trzymałam się ziemi. Grawitacja była i nadal jest dla mnie bezlitosna. Moja siostra z ogromną lekkością wspinała się po ścianach w przedpokoju i po drzewach na naszym placu zabaw. Ja za to umiałam z nich genialnie spadać. Zdarzało się nawet głową w dół, bo nie wyszedł mi np. fikołek na trzepaku. Wywrotki na lodowisku, na sankach… spadałam prawie jak kot, ale na cztery litery. Wiedziałam, że im wyżej wlezę, tym będzie bardziej bolało. Może dlatego tak świetnie odnalazłam się w skokach spadochronowych – spadanie i upadanie, to moja specjalność.

W swoich wakacyjnych podbojach, różnych okolicznych atrakcji zawsze obawiałam się właśnie tych bolesnych upadków. Nogi mam powykręcane na wszystkie strony, szkoda byłoby je urwać na dobre. Mimo moich obaw i talentu do upadania, umówiłam się na lekcję wspinaczki z Klubem Wysokogórskim w Technikum Elektronicznym w Olsztynie. Prób było kilka i wszystkie kończyły się dość szybko miękkim lądowaniem. Magia radia pozwala nam natomiast lekko nagiąć rzeczywistość i eleganckim montażem nagrałam ciekawą audycję o wspinaniu. Jak się dobrze wsłuchacie, to wyłapiecie te moje spektakularne upadki.

Niestety, w radiu nie zobaczycie tej fantastycznej przestrzeni, zorganizowanej tak, by móc trenować na różnych stopniach trudności. Ścianki są pod różnym nachyleniem. Mamy możliwość wytyczania sobie trasy podświetlając stopnie, które są na ścieżce. Fajny trening dla wszystkich, których serca i pupy lubią być wysoko 😉. Ja też lubię być wysoko, ale na tyle wysoko, by zdążył mi się otworzyć spadochron.

Foto: Klub Wysokogórski w Olsztynie

Dołącz do Newslettera i bądź na bieżąco z nowymi audycjami.

Nie spamujemy! Przeczytaj naszą politykę prywatności, aby uzyskać więcej informacji.